Pustynia i meczet – Abu Dhabi pozwala na chwilę się zatrzymać
Po dwóch artykułach o Abu Dhabi chciałabym już ruszyć z opowiadaniem Wam co dalej. Bo z perspektywy czasu i 3 kolejnych miesięcy później tyle się wydarzyło! Ale zanim ruszymy, jeszcze o dwóch miejscach, które pozwoliły nam się na chwilę zatrzymać. Im dłużej w danym miejscu, tym w więcej zaułków się wchodzi. Te 2 miejsca wprawdzie zaułkami nie są – to rasowe atrakcje turystyczne! – a jednak! Udało się. Zatrzymać się. Pomyśleć. Wysiąść z karuzeli.
No nie powiem. Mnie też ta ogromna piaskownica zauroczyła. Szczególnie, gdy słońce chyliło się już ku zachodowi, ciepły wiatr muskał twarz i rozwiewał włosy, a stopy zatapiały się w rozgrzanym piasku. Tak wyglądał najprzyjemniejszy moment dnia, w którym wybraliśmy się na pustynię – godzinę drogi od Abu Dhabi.
Samo „pobycie” na pustyni już by mnie całkowicie zadowoliło. Gdy rażące słońce zmienia się w czerwoną kulę, spada temperatura, krajobraz nabiera kolorów, a Ty stoisz na szczycie wydmy i chcesz zostać w tym szczególnym momencie. Takich momentów w dalszej podróży było więcej i więcej, ale wyjątkowość tego polegała na tym, że… jeszcze o tym nie wiedzieliśmy. A wiadomo, że pierwsze spotkanie z wyjątkowością zapamiętuje się na długo. Niepowtarzalne, rozbrajające uczucie.
No dobrze. Tyle o emocjach. Zejdźmy na ziemię (i to taką, na której znajdują się tony piasku;). To była największa piaskownica, w jakiej Mela miała okazję się bawić.
Co robiliśmy na pustyni oprócz patrzenia w horyzont, wspinania się i turlania po wydmach? Jeszcze z nich zjeżdżaliśmy na deskach (sandboarding). Zgadnijcie, kto miał z tego najwięcej ubawu i nie była to Melka?
Teraz już będzie o tym, co zazwyczaj serwuje się przyjezdnym, by dobrze się bawili po środku pustyni. Ale może zacznę od tego, jak się tam dostaliśmy. Nie była to ubita droga. Taka istnieje. Na pewno. Ale cała dzikość polegała na tym, że do obozu dojechaliśmy jeepem wjeżdżając z całą mocą na wydmy, a potem się z nich ześlizgując. Strach w oczach i kocioł w żołądku. Nie bez powodu nazywa się to “dunes bashing”. Ostrzegam - trochę się po tym do siebie dochodzi.
W stworzonym na potrzeby turystów arabskim obozie jest wszystko, czego można oczekiwać od tego typu atrakcji. Są lokalne tańce, kolacja, namioty, szisza, muzyka, przebieranki w ichnie stroje, serwowana jest typowa arabska kawa, herbata po arabsku i coś, co Mela wspominała z wypiekami na twarzy – malowanie ciała henną. A, że przecież trzeba towarzyszyć swojemu dziecku w doświadczaniu nowych rzeczy, to ja...yyyy...też dałam sobie zrobić arabskie wzorki.
Jasne, że jest świadomość, że to wszystko odtworzone, że to dobrze prosperujący turystyczny biznes. Ale było w tym jednak coś niewymuszonego. Arabskich klimatów można zaznać w wielu miejscach na świecie. Tutaj były momenty, gdy zapominało się, że to atrakcja turystyczna. Teraz też odczuwaliśmy ten klimat trochę inaczej - przez pryzmat 4 -latka.
Każdy kolekcjonuje swoje wspomnienia. Powrócić do nich pomagają zdjęcia. Ale niektóre pozostają głęboko i wystarczy zamknąć oczy i od razu się pojawiają. Też tak macie?
Jedno z nich to dziesięć minut na pustyni, w kompletnej ciszy i w kompletnej ciemności. Ciepło. Leżę na wzorzystym arabskim dywanie. I te wszystkie gwiazdy. Całe mnóstwo.
Było o czymś stworzonym przez naturę, więc teraz o czymś stworzonym przez człowieka.
O Wielkim Meczecie Szejka Zayeda w Abu Dhabi napisać można wiele. Informacji i faktów na blogach jest mnóstwo. Trzymając się swojej zasady (więcej o niej tutaj) i przekonania, by nie przepisywać informacji i faktów o miejscu (bo przecież Ci, którzy po raz setny o tym piszą, skądś je wzięli) i nie tworzyć kolejnego przewodnika a bardziej inspiracje oraz historie, pozostawiam Wam jedynie kilka zdań oraz zdjęcia z tego miejsca.
Tak, to ten sam szejk, który był w 2018 mocno obecny wizualnie i nie tylko w Abu Dhabi z racji obchodów roku szejka Zayeda (wspominałam o tym w jednym z poprzednich wpisów). To z jego inicjatywy rozpoczęto całą budowę. Kopuły meczetu są widoczne z wielu miejsc w Abu Dhabi. Z bliska robi jeszcze większe wrażenie.
Jak zdążyliście zapewne zauważyć, musiałam założyć abaję. To doświadczenie pokazało mi jak swobodnie można się czuć w przewiewnym T-shircie i spódnicy w 35 stopniach. Noszenie abaji jest męczące. Dla mnie było. Rozpływałam się w tym upale. Może to kwestia przyzwyczajenia? Nie zmienia to jednak faktu, że za każdym razem, gdy widziałam w Emiratach tak ubraną kobietę, patrzyłam na nią z podziwem.
W meczecie odpowiedni "dress code" jest mocno przestrzegany. Tego dnia momentami wiał wiatr. Nawet nie zauważyłam, gdy zwiał mi ją z głowy. Nie minęło 10 sekund, gdy był przy mnie strażnik, prosząc, bym zakryła włosy.
Mimo, że meczet na pierwszy rzut oka wydaje się być pusty, to tak naprawdę szczegóły i zdobienia świadczą o ogromnym bogactwie wnętrz. Jednak nie ma się poczucia przesytu czy przesady.
Myśleliśmy, że z małą to będzie wejść-wyjść. Że olbrzymi budynek z kopułami, pustymi korytarzami, rzędami kolumn i bogatymi żyrandolami to dla niej nic ciekawego. Jak bardzo się myliłam! Oczywiście, że jest małą dziewczynką i skacze ze szczęścia, gdy zabieramy ją na atrakcje typowe dla dzieci. Ale wielokrotnie podczas podróży mnie zaskoczyła emocjonując się rzeczami, o które bym ją nie podejrzewała.
Ja: Melu, co Ci się podobało najbardziej w meczecie? Melka: Że można było chodzić boso!
Na mapie naszej dalszej podróży zawsze już musiały się znaleźć świątynie. Nie ważne, czy były to meczety, świątynie buddyjskie, hinduistyczne czy taoistyczne. Nie ważne, jakie wyznanie. Melka eksplorowała, oglądała, sprawdzała. Zawsze na boso. Jakimś dziwnym trafem była zawsze grzeczna. Dobra energia? A my mieliśmy chwilę w takich miejscach, by się zaszyć.
Być może przydatne kilka zdań
Wyjazdy na pustynię są w różnych konfiguracjach. Można opuścić przejazd przez wydmy. Zorientowaliśmy się po fakcie.
Zazwyczaj meczet jest celem jednodniowej wycieczki z Dubaju oddalonego o 130 km. My podjechaliśmy autobusem miejskim ze stolicy.
Wstęp do Wielkiego Meczetu Szejka Zayeda jest bezpłatny. Obowiązuje odpowiedni strój. Abaje można wypożyczyć na miejscu. Nie zapomnijcie okularów przeciwsłonecznych. Meczet ma białe fasady i posadzki. Po prostu lepiej się go ogląda, gdy są silne promienie słoneczne.
Leave a comment